Jozue zatrzymuje Słońce i Księżyc
Jozue po forsownym nocnym marszu z obozu w Gilgal (32 km, 900 m w górę) podchodzi pod Gibeon. Wojska Amorytów zaczynają się wycofywać. Ucieczka jest powolna – ludzie są uzbrojeni, teren jest górski. Gdy są pod Bet-Choron rozpętuje się wielka burza gradowa, powodując śmierć i zamieszanie w szeregach Amorytów. Amoryci kontynuują ucieczkę. Izraelici powoli posuwają się za nimi, ale bezpieczni od burzy. Niestety Amoryci uciekają w kierunku, w którym wędruje burza. Zbliża się wieczór. Słońce zmierza na zachód. Jest ciemno, gdyż Słońce jest zasłonięte przez chmury. I wtedy nagle, dzięki kryształkom z lodu w chmurze gradowej, pojawiają się słońca poboczne. Jedno z nich, na zachodzie, jest zasłonięte przez chmury podobnie jak Słońce. Drugie widać prawie na południu. Izraelitom wydaje się, że Słońce stanęło w miejscu – jest tam, gdzie widziano je po raz ostatni, i że dzień się przedłużył. Podobnie pojawia się jeden z księżyców pobocznych. Zjawisko to trwa prawie godzinę. Dzięki temu Izraelici dopędzają i mordują resztki Amorytów nie wybite przez burzę gradową.
Zjawisko refrakcji mogło spowodować przedłużenie jasności jeszcze o kilkadziesiąt minut.
Czasopismo: Blog Zielonego Smoka
Artykuł: nr 117
Autor: Jacek Piechota